jakikolwiek

11/24/2012

Zasypianie, trochę filozofowania o patologii snu

Roszpunek opublikowała post nt bezsenności. Element mojej odpowiedzi wklejam poniżej, bo z tym samym problemem biję się od kilku lat. W sumie to od kiedy zaczęłam studiować. I w tej walce przegrywam z kretesem. W tym roku problem wydaje mi się pogłębiać. Myślę, że winą można obarczyć "poczucie misji" - egzaminy na uczelnie medyczne i co za tym idzie - trwoga o urzeczywistnienie wartościowych marzeń. 

To chyba tak właśnie działa, że kiedy jedynej drogi do szczęścia[1] upatrujemy w lekarskim, poziom zdeterminowania rzutuje na samorozliczanie się i stąd się biorą nocne rozpamiętywania "czego się dzisiaj nauczyłam". Dla snu nie jest to najlepsze (ale to naprawdę dobry sposób na zapamiętywanie - odtworzyć wszystko raz jeszcze przed zaśnieciem i po przebudzeniu). 

Człowiek emocjonalnie bogaty potrafi zasnąć tylko wtedy kiedy czuje się szczęśliwy. Kiedy czuje, że się spełnia, spełnił - tego konkretnego dnia. Przynajmniej taka jest moja hipoteza. Bardzo subiektywna, gdzie w moim modelu za człowieka bogatego emocjonalnie uznaje siebie, a spiącego obok introwertyka za człowieka ubogiego emocjonalnie - w dużym uproszczeniu.

Warsawienne wierci się nie mogąć zasnąć, myśli, rozpamiętuje dzień, prowadzone rozmowy, żałuje, że czegoś nie powiedziała, żałuje, że coś powiedziała, waży słowa, więcej myśli, stara się coś przypomnieć. Cały czas coś się w jej głowie dzieje. Intowertyk wyłącza myślenie - bo czas na sen, odwraca się na bok, 1-30 min później (najszczęściej około 10 minuty) słychać chrapanie. Takiemu człowiekowi to dobrze. Taki człowiek jest konkretny. Ma wstać - wstaje. Ma jeść - je. Ma się uczyć - uczy. Może się obijać - obija. Przychodzi czas zasypiania - śpi. Jego świat jest prostszy, kontrolowany przez niego, jego wolę, świadomość potrzeb. 

Jestem daleka od wyczerpania tematu, ale narazie postanowiłam ugryźć go tylko z tej strony - trochę nieszablonowo. [Edit 18:15] I moja konkluzja jest taka, że dopóki nie przejrzę się w AIN EINGARP jak w każdym innym lustrze, to nie mam szans na szybki sen drogą naturalną.



[1] to bardzo wąskie rozumienie szczęścia. Mam na myśli to, że studiowanie medycyny na żadnym innym (nawet pokrewnym) kierunku, ani wykonywanie żadnego innego (nawet pokrewnego) zawodu nie zaspokoi naszego pragnienia bycia lekarzem (ja np. mam na myśli konkretnego lekarza; dlatego jedyna droga to pracy, którą chcę wykonywać wiedzie przez lekarski).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz