jakikolwiek

5/23/2013

maj

Przed fizyka pisalam na http://constantlygratified.blogspot.com/2013/05/god.html krotko i ogolnie. Po krotce strescilam w mailach jak poszly matury i obiecalam tresciwie sie rozpisac.

Nic z tego. Bo oto po 4 latach z nieznajomego numeru odzywa sie moj ojciec i wzywa mnie na rozprawe rozwodowa w charakterze swiadka. Straszac policja stara sie wydobyc adres mojego pobytu w Warszawie. Za malo mialam nerwow w tym miesiacu. Za duzo mam tez czasu i kasy - bo bede musiala jezdzic ciupągami na rozprawy po 10h w jedna strone. (Grzywna za niestawiennictwo). Napewno czyni mnie to idealnym kandydatem na wakacyjna prace  ktorej tak potrzebuje.
Nawet teraz po tylu latach zerowania na mojej mamie nie moze sie rozwiesc jak normalny czlowiek, tylko wiesza psy na kazdym procz siebie i probuje odwrocic kota do gory nogami tracac czas i pieniadze innych ludzi. Jestem zla, jest mi smutno, rzucam w chmury "dlaczego to mnie spotkało?" "dlaczego teraz?". Muszę też przyszykować pozew o alimenty, bo kiedy mama uwolni się od ojca, nie pozostanie mu nic innego jak usiąść na moją od-dziadkową kasę.

To jak poszły matury? Na moje kalkulacje
chemia - straciłam 8 pkt+
biologia - straciłam 4/6 pkt+
fizyka - spierdoliłam doszczętnie. 

Bye, bye dreams, bye bye WUM.

4/27/2013

Jestem normalnełe


Czuję, że uwalę. Podobno to całkiem powszechne przeczucie. Całkiem normalne.
Ależ Warsawienne, większość osób na dwa tygodnie przed maturą myśli, że uwali. 
Próba tłumaczenia "ale w moim przypadku jest inaczej, ja naprawdę czuję" przypomina retorykę schizofrenika "ja naprawdę słyszę głosy, to wszyscy inni są nienormalni bo ich nie słyszą".
Naprawdę? I to dlatego piszesz dialog ze samą sobą o 5 rano?
Ya, anyways... good luck.

To ten moment. Świruję. Nawet przychodzi mi polaczkowa mądrość po szkodzie.
Gdybym tylko uczyła się więcej wcześniej. Klasyka gatunku.

4/21/2013

Potrafisz

"Wiem Warsawienne, czasami potrafię być skurwysynem:
"
Le Roomate

Nah, tylko troszkę ^_^ Ale bez tego byłoby nudno.

4/19/2013

Nie taki trafny wybór J. K. Rowling.

Skończyłam czytać nową książkę cioci Rowling. Nie do końca wiem co o niej myśleć. Miałam wobec niej wielkie oczekiwania. W końcu to Rowling, autorka Harry'ego Pottera. 

Miałam ją u siebie od dnia premiery w Polsce, dorwałam się do niej niemal od razu, jak tylko wytrzeźwiałam po imprezie. Pierwsze kartki przerzucałam z nadzieją, że już na kolejnej stronie przeczytam coś zajebistego. W końcu to Rowling! Z coraz większym zniecierpliwieniem czytałam opisy słonecznego Pagford i ropiejących pryszczy Andrew. Od czasu do czasu pojawiał się wzwód u jednego z bohaterów, trawka i dużo, dużo patologii społecznej. Po 70 stronie czułam się naprawdę zmęczona czytaniem. Na dniach próbowałam jeszcze dać jej szansę, jednak nie porafiłam się zmusić żeby pociągnąć książkę dalej. Chyba takie są uroki literatury fakultatywnej: nie ma przyjemności = nie ma czytania.

Skuszony nazwiskiem na okładce książki, wziął się za nią Le Boyfriend. Wysiadł przy 70 str. Poczytałam trochę Trafnego Wyboru przed Świętami, a później wysłałam książkę do teściowej, która po blisko 100 stronach uznała, że nie. Nie, nie, nie.

Mimo rozczarowania postanowiłam dać tej książce nie jedną, a nieskończenie wiele szans - dokładnie tyle ile trzeba żeby przewrócić ostatnią stronę. Myślałam: nie bez powodu w sieci tyle pozytywnych opinii o książce. 

Do 300 str. to była droga przez mękę. Później rzeczywiście zaczęła się akcja i nie mogłam się oderwać. Suma sumarum jestem zadowolona, że ją przeczytałam, końcówka była świetna, ale mimo to nie oceniam dobrze tej książki. Żeby zrozumieć całość znajomość tych pierwszych 300 stron jest naprawdę potrzebna. A jak można je przeczytać, skoro nie wiąże się to z żadną przyjemnością? 

I gdzie tu szukać winnych? Rowling nie potrafiła napisać interesującej fikcji bez fantastyki? wybrała zbyt przygnębiające tematy? czy może to wina tłumaczenia? 

Po sieci krążą zdawkowe komplementy o dojrzałości pisarki i jej książki. Temat rzeczywiście jest poważny, bohaterzy tragiczni, zakończenia nie można nazwać szczęśliwym, a całość jest bardzo realistyczna. Tylko że można było napisać to ciekawej (referuję do pierwszej połowy książki). 


4/18/2013

XXI już wiek

Dawno, dawno temu, kiedy ludzie przez pojęcie "okno na świat" rozumieli coś innego niż OS Windows:
Ucz się! A nie tylko na dwór i na dwór.

10-20 lat później, w tej samej galaktyce, systemie, planecie, w ogóle państwie i świecie:
A może byś tak na dwór wyszedł? A nie tak stale przy tym komputerze/ tele-1-wizorze, tele-2-wizorze, tele-1-fonie.

Zainspirowana wczorajszym spacerem. 

4/17/2013

Robaczki

"Zdarzyło mi się kiedyś zjeść takie robaczki jak wpierdalałem sobie kapustę z ogródka."
Le Boyfriend

4/13/2013

Moi przyjaciele mówią mi

♫♫A przyjaciół mam zaiste zajebistych. Ale to nie o tym.
Co robią młodzi ambitni (czyli ja :D) na miesiąc przed maturą?
3.
2.
1.
...