jakikolwiek

2/19/2013

Bussy, bussy. Move on up!



Mniej więcej od października boję się, że nie zdążę. Czas przejść na plan 9-cio godzinnego napierdalania i rozliczać się w sposób: 

Mój drogi pamiętniczku, dzisiajzrobiłam:
- raidy w Vindictusie
- daily AP w Vndictusie(...)


2/06/2013

Oparcie

d Nine Inch Nails - Hurt (live 2002)b
Oparcie. Jedni go potrzebują:
- zapewnień o słuszności  decyzji
- zapewnień że dobrze wybrali
- zapewnień że są na dobrej drodze
- w chwilach wątpliwości
- w chwilach słabości
- kiedy pojawiają się przeszkody
- zainteresowania, chociażby "jak Ci idzie?"
- pomocy finansowej (wbrew pozorom nie powinno się jej bagatelizować; książki i ksera pochłaniają sporo środków, jeżeli ktoś dodatkowo decyduje się na walktrough z korepetytorem to uhuhu);

Czy oparcie jest potrzebne? Miałam napisać, że jedni go potrzebują, a inni nie; ale teraz jak tak sobie myślę, to dochodzę do wniosku, że każdy potrzebuje oparcia. Jedni mniej, inni bardziej. Chociaż u siebie zauważyłam coś dziwnego. Te zapewnienia z pierwszych trzech myślników niczego dobrego mi nie przynoszą: w żaden sposób nie pomagają (bo nie są magicznym sposobem zwiększania więdzy, której braków jestem świadoma), a tylko wprawiają w zakłopotanie (bo trzeba podziękować, a później tłumaczyć, że same aspiracje do nikąd mnie nie zaprowadzą bez porozumienia  z konsekwentnym i systematycznym działaniem). 

Pamiętam, że drugi największy zastrzyk energii dała mi wizja siebie na pierwszym roku. Na tym energetyku pojechałam najdłużej. Ten przyjemny zastrzyk endorfin pozwałał mi pracować efektywniej, pracować dłużej, spać krócej i nie odczuwać wysiłku. Później zwiększyła się tolerancja, przyzwyczaiłam się do pomysłu, doszedł balast w postaci pracy (i cudze problemy stały się moimi), eskalacja moich dotychczasowych problemów (ciągnące się już dekadę problemy z bezrobotnym ojcem) i entuzjam znika. Sporo mnie przytłacza i mimo że motywacja jest, to trudno zmusić się do rozwiązywania problemów napotykanych w drodze przez witowskiego. 

W ogóle czym właściwie jest motywacja? To nasz powód? Nasz main reason - ten który prowadzi do celu długodystansowego? Czy te hormony, które dawały mi takiego speeda i działały ad momentum?

Co by się nie rozwątkowywać, wrócę pomału do tytułowego oparcia. {Mam dziwne przeczucie, że wyjdzie z tego opowiadanie głupawe niczym opera mydlana}. Trzecim największym zastrzykiem były słowa przekazane mi z rozmowy, która odbyła się za moimi plecami między przerażoną mamą i ojcem chrzestnym. Mój ojciec chrzestny jest dla mnie największym autorytetem. I mój ojciec chrzestny będzie mile zaskoczony jeżeli dostanę indeks wymarzonej uczelni. PLASK, BUM, TRASK. Zamurowało mnie. Mój człowiek wielkich czynów we mnie wątpi?! Moja pierwsza,  prymitywna myśl brzmiała: ja mu pokażę! Godne pożałowania...

Co jest dla mnie oparciem? Ja. Moja niespokojna głowa. Le Boyfriend i nasze rozmowy do 2am o wzbogacaniu uranu. Le Boyfriend i nasz roomate, oboje olimpijczycy z chemii, studenci medycyny, bardzo pomocni, chociaż nieczęsto ich wykorzystuję. Mama, babcia i dziadek, którzy monitorują moje postępy i troszczą się o mnie :). Imienniczka z medycyny, która wyposażyła mnie w pokaźny pakiet materiałów do Biologii i Fizyki. Moi przyjaciele ze studiów, którzy wierzą, zachęcają i sprawdzają - mimo, że sami nie wybraliby dla mnie takiej przyszłości jakiej ja chcę dla siebie.



Jaki był pierwszy zastrzyk? Nigdy nie zapomnę. Ale nie mogę o tym mówić. Legal Beagle

2/05/2013

Spotted: BUW

Byłam z nimi od pierwszego dnia. Szczerze zadowolona - na początku. Później rozczarowana. Teraz zniechęcona i nielubiąca.

Strona na starcie zrobiła wrażenie: wielu sensownych, choć uszczypliwych spotterów,  komentatorów i oczywiście obserwatorzy - których liczba przekoczyła 10k. Już po pierwszym tygodniu istnienia Spotted: BUW informacje o statystycznej sile portalu zaczęły pojawiać się w mediach. Zastanawiałam się jak strona rozwinie się dalej. Czy opisy dłubiących w nosie dziewczyn wystarczą? A może do adminów będą napływać zdjęcia i filmiki? I jeśli tak, to jakie będzie mieć to dalsze skutki prawne i czy za miesiąc nie usłyszymy o Spotted w tvn24 z wypowiadającymi się zrozpaczonymi studentkami w tle:


"Byłam bardzo zdziwiona kiedy zobaczyłam swoje zdjęcie w Internecie."
"Powiedział,c że chce pójść tylko na kawę."
"Podsłuchałem jak on i jego chłopak postanowili wykorzystać innego chłopaka w swoich zabawach. No wie Pani, takich seksualnych."

Wygląda na to, że narazie niczego takiego nie będzie. Chyba za dużo w BUWie świadomych konsekwencji studentów prawa. Ale po kilku nocach w BUW dla SÓW studenci zdrowo przerazili mnie swoim jestestwem. Dziwni ludzie zaczęli tu przychodzić.

A co się zmieniło w samej bibliotece? BUWing zawsze był: studenci, którzy przychodzą do biblioteki żeby 4/6 godziny przesiedzieć na "przerwie" w CoffeHeaven sącząc kawę, pochodzić z kumplami po holu, w końcu zająć jakieś miejsce w czytelni, odpalić laptopika i pograć w Football Mngera. Nic nowego. Tylko że do tej pory jakoś niecpecjalnie rzucali się w oczy. Trzeba było się oderwać od książki i przyjrzeć żeby ich zauważyć. Dzięki Spotted (dzięki chłopaki, dzięki -_-) dziś stanowią większość wśród użytkowników BUWu. Nie trzeba nawet odrywać się od książek żeby wiedzieć że są, bo mimowolnie się ich słucha kiedy krążą parami między pułkami. W środku książkowej dżungli zaczęła odzywać się dzicz, a silentium można włożyć między bajki. I kiedyś opowiem: “Pamiętasz Panie Frodo jak fajnie było kiedyś w naszej bibliotece?”

Chyba jednak zainstaluje się na WUMie, tak dla świętego spokoju. Tylko szkoda, że nie będę mieć tych wszystkich podręczników i zbiorów do chemii, biologii i fizyki. W BUWie wszystko było pod ręką :(