jakikolwiek

3/31/2013

Chcę tylko wszystkiego

Sander's Theme b || drinking: cinzano asti spumante || a obok mnie kawałki jabłek z bitą śmietaną... dziadek i babcia rozpieszczają :3

Kiedy byłam jeszcze mała i chodziłam do liceum przeczytałam bardzo fajną książkę. (Na tamten moment mojego życia była bardzo fajna). Choć naiwna i mało ambitna, dostarczyła mi sporo rozrywki. There's no shame in riding 'gossip girl'. A później powstał popsuty sitcom, zaczęły się studia i skończyło się plotkarowanie.

Wczoraj spotkałam się z jedną z niewielu koleżanek jakie mam na świecie i jedyną jaką mam w rodzinnym miasteczku. Z radia leciał sobie jazz, a my rozłożyłyśmy się jak kociaki w  sypialni na piętrze :P I kiedy tak Sander opowiadała o tańczeniu nocą nago przy lini brzegu, olśniło mnie: Sander, moja długonoga Sander o ciężkich lśniących blond włosach jest Sereną! Kiedy tak emocjonalnie odbiera i tworzy świat, emanuje z niej światło, specyficzny entuzjazm, czasem przygaszony smutkiem jasnozielonych oczu. Zupełnie jak książkowa Serena! Dziewczyna u której kości miednicy mężczyźni krzyczą "jesteś boginią!". I chciałabym kiedyś sprawdzić czy mają rację. Ale może lepiej nie psuć czegoś, co jest dobre. Dzięki temu nie boi się przy mnie zasnąć naga. Nie boi się tańczyć bez ubrań i kąpać w morzu.

I tak sobie wykombinowałam, że moja Sander, Le Boyfriend i Christopher jedziemy do Paryża! Na dwa ciepłe, czerwcowe dni. Będziemy pić wino, zajadać się winogronami, śmierdzącym serem i chrupiącą bagietką. Czuję, że czeka na mnie coś pysznego w Les Deux Magots i wiem napewno że w czerwcu muszę tam koniecznie być. Najchętniej po prawej stronie Sekwany. A później krótka wyprawa do Prowansji i way back home.


Wczoraj opowiedziałam Sander, że próbowałam napisać o niej na blogue zrobiłam screena wiadomości jaką wysłała do mnie Agnieszka w lutym:

O tym, że próbowałam opisać nasze spotkanie po latach i jak trudno stawiać werbalne pomniki wielkim ludziom naszego życia.

Wczoraj/dzisiaj było dużo opowieści i przemyśleń. Jazz wzmagał pracę trybików w specyficzny dla siebie sposób.
Z co śmieszniejszych haseł: "leże na obrzeże" w wołaczu "leż na obrzeż" xD mamy tego więcej,  sporo zapisanego materiału na telefonach. Chyba zrobię dla nich osobną pprzestrzeń na blogu. Może kategoria albo podstrona? Wcześniej myślałam o osobnym blogu. Trochę dlatego bo chciałam utrzymać jazz z dala od "indeksu". Ale to byłoby nieautentyczne i pro publica. A w corpus-humanum chodzi głównie o mnie :3
Zabawne jak to człowiek potrafi się zagubić po drodze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz