Kurcze. Wychodzę sobie kulturalnie po kebab do Sahary, dochodzę do przedpokoju i nagle "pipi-prych-prych-pipi' słyszę. Stop. Pięć kroków wstecz i co ja pacze *_*. Pacjentka siedzi sobie na środku klatki i jakieś modły dziwne odprawia (a wokół niej mój szurnięty Linoskoczek podskakuje). Później zauważyłam skurcze. Pipanie nie ustępuje. Zwykle aksamitne, lśniące futro jest w przestrasznym stanie (najerzone, zmatowione, z pyłkami trocin). Kiedy już się porusza, to dziwnie ciężko jej się chodzi. Szybkie tętno u myszy jeszcze szybsze niż zwyczajne, spoczynkowe. WTF? Co się dzieje? Jest lekko pączkowata, ale macamy brzucho (o dziwo żadnych protestów we strony Pacjentki) i żadnych płodzików tam nie wyczuwamy.
Mam 3 teorie.
1. Pacjentka jest w ciąży. Została zapłodniona jeszcze w zoologicznym, ciąża mało widoczna, miot mały, akcja porodowa się wydłuża, albo są to dopiero objawy przedporodowe. Zaczęła "pipać" po 23. Wg wypowiedzi forumowiczów onetu (;)) 23-24 to godziny w których myszy wydają młode na świat, robiąc przy tym sporo krzyku. Tutaj coś się zaczyna zgadzać, tylko mój cynizm nakazuje mi zastanowić się skąd u internautów ta wiedza, czy jeśli jest teoretyczna to jak często była weryfikowana i czy jeżeli była weryfikowana, to przy jakiej próbie wyciągnięto jakie statystyki.
2. Skórcze to czkawka. Tylko dlaczego tak wolno chodzimy, nie tylko nie uciekamy przed ręką, ale i na nią wchodzimy?
3. Pacjentka się zatruła. (Sama w to nie wierzę, myszy pożerają absolutnie wszystko, ale możliwe że ma jakąś nietolerancję, albo niedrożność...).
4. Le Boyfriend albo Le Roomate przynieśli jakieś drobnoustroje z dyżuru i jedna z myszy podłapała jakieś enigmatyczne paskudztwo.Tylko czemu jej układ immunologiczny nie zadziałał? Dzisiaj rano była zdrową, szczęśliwą myszą.
Na wszelki wypadek (gdyby się okazało, że zamiast chorej lub martwej myszy znajdę jutro o 1 mysz więcej), wysprzątaliśmy im klatkę. Pod koniec tygodnia brzydko by pachniała, a wtedy nici ze sprzątania. Ossesków co do zasady się nie dotyka, bo jeśli samica nie odgryzie im główki po porodzie, to prawie na pewno to zrobi po tym jak człowiek włoży do gniazdka swoje paluszki.
Kurcze, strasznie nie chciałabym jej stracić. Mysz LeB's jest najfajniejsza z naszej mysiej trójki. Socjalizuje się, często sama wchodzi na rękę żeby wyciągnąć ją z klatki, nie siusia kiedy jest na rękach, pochodzi po ramieniu, czasem zabieram ją na łazienkowe spacery :) No, Pacjentka to mysz na medal.
Edit
Eh, ona w żaden sposób nie przypomina ciężarnej myszy. Nie jest specjalnie gruba, nic tam nie czujemy. Strasznie chciałabym jej pomóc :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz